Przeskocz do treści

Brakujące ogniwo

07/02/2017

Nikt tego bloga nie czyta.

Trudno. Może lepiej. W sumie, czy to ważne? Ja chcę pisać.

Kolejny epizod depresyjny, błędna diagnoza początków schizofrenii, koszmar na psychotropach, zmiana lekarza i wyjście na prostą… dosyć skomplikowaną drogą trafiłam na pewną terapeutkę. Trzecią w moim życiu. Po dwóch spotkaniach „rozeznaniowych”, na pierwszym oficjalnie terapeutycznym, wypowiedziała hasło:

Zespół Aspergera.

Na początku zdziwienie. Owszem, wiedziałam, co to jest, kiedyś poznałam chłopaka z taką diagnozą – na swoim blogu narzekał na ból bycia „innym”, a w bezpośrednim kontakcie wydał mi się zupełnie zwyczajny. Okej, mało przebojowy, ale dało się z nim zupełnie normalnie pogadać.

Temat nie dawał mi spokoju. Tak, to typowo aspergerowskie – zaczęłam zbierać informacje i rozpracowywać go. Tak samo jak rozpracowywałam wcześniej różnice między teologią katolicką a prawosławną, konfigurację serwera X czy pielęgnację włosów niskoporowatych. I im więcej wiedziałam, tym bardziej pasowało. Oczywiście nie wszystko – każdy asperger jest inny. Pasowało jednak zbyt wiele, żeby zupełnie odrzucić temat.

Zespół Aspergera u dziewczynek pozostaje często nie zdiagnozowany, gdyż mała aspie uczy się sytuacji społecznych na rozum i od wczesnego dzieciństwa wypracowuje strategie maskowania objawów uchodzących za dziwne. To w sumie nie tak źle, bo daje spore szanse na „normalne” życie… kosztem utraty poczucia własnej tożsamości.

Oświetlone nowym światłem wspomnienia stawały się zrozumiałe. Te wszystkie napady „histerii” „bez powodu”, które tak złościły całą moją rodzinę… do tej pory zdarza mi się cierpieć na przeładowanie sensoryczne – teraz mam nazwę dla tego przypominającego ból, lecz nie będącego bólem uczucia, które zatruwało mi przerwy szkolne od początku pierwszej podstawówki. Wieczne „nie tym tonem!”, po którym nie miałam pojęcia, co i w jaki sposób powinnam skorygować. Pretensje różnych pań, które po jakiejś mojej gafie „patrzyły znacząco”, a ja nic. Oskarżenia o bycie bez serca. I przede wszystkim – zupełny brak zmysłu do zauważania tego, co „oczywiste”. Zauważam dużo. Umiem rozumować. Jeśli jednak coś jest tak oczywiste, że nikomu nie przychodzi do głowy o tym mówić, to prawdopodobnie o tym nie wiem.

Zapytałam o możliwość oficjalnej diagnozy, bo chciałabym mieć się na czym oprzeć. Świat emocji jest dla mnie póki co zbyt nieuchwytny, za łatwo wątpię. Jeśli mam się na czymś oprzeć, potrzebuję silniejszych, bardziej obiektywnych przesłanek niż… własne odczucia. Coś, co w konfrontacji z drugim człowiekiem nie poddałoby się wmawianiu, że wcale nie czuję tego, co czuję (bo mam nieprzekonującą mowę ciała?).

 

From → Kategorii Brak

5 Komentarzy
  1. Kurczak permalink

    Nic podobnego, ja czytam. Nie martw się, czy masz zespół Aspergera czy jakikolwiek inny, jesteś moim Słoniem a ja Cię kocham ❤

  2. Też czytam 🙂

  3. Aga permalink

    Rzadko piszesz, ale zaglądam.

Dodaj odpowiedź do malaniedzwiedzica Anuluj pisanie odpowiedzi